24.08.2018

PROLOG




Błędy – wszyscy je popełniamy. Za każdy się płaci raz wysoką, raz niską cenę. Ale wszystkie czegoś uczą. Chyba…

Mój Błąd polegał na tym, że go potrzebowałam, łaknęłam jakbym nigdy miała go nie zaznać. Najśmieszniejsze i zarazem najbardziej prawdziwe jest to, że z początku mój Błąd nie ukazywał się jako błąd. Hormony i serce to połączenie zawsze niezgodne z umysłem. Tak też było w moim przypadku. Ale stało się – popełniłam Błąd.

Teraz wegetuję ze zgniecionym sercem (nie złamanym, bo to by było zbyt delikatne określenie), mając prawie 19 lat i wycieram błyszczący grób mojego dziecka. Mojego narodzonego nieżywego dziecka z narodzonej nieżywej już miłości.

Wiem, że On pije. Wiem, że On niedługo zostanie ojcem. Wiem, że cierpi. Ja też cierpię. Nikt nie potrafi tak niszczyć jak śmierć i niegdyś ukochany człowiek.

Zabijam czas i zagłuszam wspomnienia ucząc się, grając na gitarze, medytując, modląc się. Trochę to pomaga (jak woda utleniona na otwarte złamanie), ale zaraz, gdy tylko położę się do łóżka widzę to wszystko co się wydarzyło…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz