31.08.2018

ROZDZIAŁ 1. Rok 2006 - styczeń



Dźwięki Dżemu zwłaszcza Autsajder uświadamiają mnie jak cienka jest granica między byciem normalnym człowiekiem, z sercem, empatią, wrażliwością, a zimną bryłą lodu, której pomieszało się w głowie od nadmiaru władzy, kasy czy chorych ambicji.

Dookoła politycy, którzy myślą, że klapki mamy na oczach zamiast na nogach i mogą nam wmówić co chcą; pracodawcy, którzy patrzą tylko na czubek własnego nosa; bogacze, którzy dorobili się na cudzej krzywdzie, chociaż też tak jak my, szaraki, urodzili się nadzy, ubrudzeni i z wrzaskiem. Wszyscy się dziwią, że mam takie przemyślenia w wieku 16 lat. Nie wiem, czy to przestępstwo? Czy ta inność jest czymś złym? Po prostu taka jestem. Marcela – mistrzyni zamyślania się.

Z tego zadumania wyrywa mnie dźwięk telefonu. „Olka” moja przyjaciółka, zapewne ma dla mnie jakieś plotki. Uwielbiam ją, ale ten jej długi jęzor kiedyś pożałuje co wygaduje.
- Co tam lala? – odbieram.
- Słuchaj, zapiszesz się ze mną na kurs gry na gitarze? – pyta tak piskliwym głosem, że nie wiem czy jest chora czy tak jej zależy.
- Ale po co? Ja cię pouczę – przypominam, bo przecież wiadomo – Marcela – mistrzyni gry na gitarze.
- Ale ty na mnie krzyczysz, nie jesteś cierpliwa, a ja tam byłam już i słuchaj jest tam mega przystojny facet, ten instruktor, ma na imię Jacek…. i… on…. Ale wiesz…. – wszystkie słowa nagle zaczynają się rozmywać, nie słucham jej, bo wiem, że ten potok wyrazów prędko się nie skończy.
Mam czas by zastanowić się jak taka dziewczyna jak Olka tyle razy może się zakochiwać? Stop. Zauroczać. (Marcela – mistrzyni wymyślania nowych wyrazów). Wiem, że jesteśmy w tzw. „trudnym wieku”, hormony buzują, serce szybciej bije, motyle fruwają po żołądku… Ale w przeciwieństwie do Olki, nie zakochuję się od razu w pierwszym lepszym chłopaku…
- …ma 34 lata, i jak tam byłam to patrzył na mnie jak wygłodniały wilk… - kontynuuje Olka.
…czy też facecie?! Co ona oszalała?
- Zaraz! Stop! – wrzeszczę do telefonu, bo dopiero dotarło do mnie, że ona kocha się (zaurocza) w facecie o 18 lat starszym od siebie! – Co ty mówisz dziewczyno! Opamiętaj się! Może to jakiś ukryty zboczeniec! A ty ślinisz się jak pies Pawłowa!
- Jak co?
- Pies Pawłowa… Dobra nie ważne. Ty chcesz się tam uczyć czy dawać się macać jakiemuś facetowi?
- Oczywiście, że się uczyć! – oburzona krzyknęła mi do ucha, co miało niekorzystny wpływ na mój bębenek.
Westchnęłam.
- Dobra, kiedy tam idziemy i w sumie… gdzie? – pytam coraz bardziej znużona tą rozmową.
- Za 3 dni rozpoczynają się zapisy. Dom Artysty. Dzięki, dzięki! – ucieszona, rozłączyła się.

Może i ja podszlifuję swój talent i też się zapiszę? Granie na gitarze to moje hobby i mimo, że jestem samoukiem i nauczyłam się już dobrze grać, to przecież zawsze jeszcze jest coś do poduczenia.
Jakże się myliłam, że tylko nauką będę się zajmować…

24.08.2018

PROLOG




Błędy – wszyscy je popełniamy. Za każdy się płaci raz wysoką, raz niską cenę. Ale wszystkie czegoś uczą. Chyba…

Mój Błąd polegał na tym, że go potrzebowałam, łaknęłam jakbym nigdy miała go nie zaznać. Najśmieszniejsze i zarazem najbardziej prawdziwe jest to, że z początku mój Błąd nie ukazywał się jako błąd. Hormony i serce to połączenie zawsze niezgodne z umysłem. Tak też było w moim przypadku. Ale stało się – popełniłam Błąd.

Teraz wegetuję ze zgniecionym sercem (nie złamanym, bo to by było zbyt delikatne określenie), mając prawie 19 lat i wycieram błyszczący grób mojego dziecka. Mojego narodzonego nieżywego dziecka z narodzonej nieżywej już miłości.

Wiem, że On pije. Wiem, że On niedługo zostanie ojcem. Wiem, że cierpi. Ja też cierpię. Nikt nie potrafi tak niszczyć jak śmierć i niegdyś ukochany człowiek.

Zabijam czas i zagłuszam wspomnienia ucząc się, grając na gitarze, medytując, modląc się. Trochę to pomaga (jak woda utleniona na otwarte złamanie), ale zaraz, gdy tylko położę się do łóżka widzę to wszystko co się wydarzyło…